Śląska Scena Literacka
dekoracja

Śląska Scena Literacka

Spotkanie z Grzegorzem Kopaczewskim i Grzegorzem Olszańskim

Kiedy: 2 grudnia, godzina 18

Gdzie: sala 211, Instytucja Kultury Katowice Miasto Ogrodów

Prowadzenie: Weronika Górska i Radek Kobierski

 

Grzegorz Kopaczewski - rocznik 1977, z wykształcenia politolog, specjalizujący się w filozofii politycznej. Autor trzech powieści: „Global nation, obrazki z czasów popkultury”, „Huta” i „1989”. Redaktor i współautor książek historycznych, autor kilku artykułów i esejów, głównie o Śląsku. Współtwórca start upów udanych i tych o melancholijnym zakończeniu. Pracuje w organizacji pozarządowej zajmującej się upowszechnianiem dostępu do wiedzy i zasobów kultury.

 

Grzegorz Olszański – literaturoznawca, współtwórca pierwszego w Polsce akademickiego kierunku studiów adresowanego do osób chcących w przyszłości zajmować się tworzeniem tekstów literackich (sztuka pisania). W 1999 roku wydał debiutancki zbiór wierszy „Tamagotchi w pustym mieszkaniu”, za który otrzymał Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny. W 2002 roku został stypendystą tygodnika „Polityka”. Jest autorem książki poświęconej motywowi śmierci w liryce Ewy Lipskiej („Śmierć udomowiona”), monografii dotyczącej doświadczenia starości w literaturze („Wiek męski: epopeja rozkładu. Studia o motywach senilnych w poezji polskiej po 1989 roku”) oraz książki o relacjach literatury i muzyki („Teoretycznie o muzyce”).  W 2013 roku zbiór wierszy „Starzy nieznajomi” został nominowany do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej „Silesius” w kategorii „Książka roku”. W międzyczasie napisał jeszcze inne rzeczy. Poeta w stanie spoczynku.

 

ŚLĄSKA SCENA LITERACKA to przestrzeń spotkań z Autorkami i Autorami z województwa śląskiego. Zapraszamy na nią poetów oraz prozaików, twórców literatury niszowej oraz popularnej, tych, którzy czerpią inspirację z kultury i języka regionu oraz tych, na których pisarstwo miejsce zamieszkania nie wywiera wpływu. Chcemy potraktować Śląsk również jako symbol wielokulturowej synergii i redefinicji oraz poszukać tych symboli i strategii w literaturze tworzonej poza regionem. Bazując na różnorodnych wrażliwościach, estetykach i tematykach prezentowanych przez Gości, szukamy wciąż nowych odpowiedzi na fundamentalne pytanie: dlaczego czytamy i piszemy książki?

 

Grzegorz Kopaczewski

Fragment powieści „1989”

„Szkoła Podstawowa numer 3 wzniesiona za panowania Wilhelma I (tu, podobnie jak jego wnuk, pieszczotliwie zwanego Wilusiem), kiedyś swobodnie mieściła potomstwo bezrobotnego młynarza znad przepływającej obok Rawy, ale za naszych czasów zaczęła pękać. Budynek z czerwonej cegły był rozsadzany przez tupot niecierpliwych nóg, szczebiot przed mutacją i fedrujących poniżej górników KWK Kleofas. I pewnie na spółkę z sektorem wydobywczym obrócilibyśmy zabytkową podstawówkę w kupę gruzu, gdyby nasza energia nie znalazła ujścia w trzeciej po kopalnictwie węgla kamiennego i hutnictwie branży na Śląsku – fusbalu. Mimo młodego wieku lokalnej społeczności podwórkowe rozgrywki piłkarskie miały już swój stały rytm i tradycje oraz, co równie istotne – cel i kontekst kulturowy, czyli Ruch Chorzów. To ten punkt odniesienia sprawiał, że granie i kibicowanie stanowiło wtedy jedność.

Historycy zaprzeczą, a pasjonaci lokalnych dziejów najpewniej oburzą się na takie postawienie sprawy, ale działaliśmy na polu sportowym z taką gorliwością, jakby przed nami na Klimzowcu była futbolowa pustynia i zagospodarowanie tej próżni stanowiło naszą dziejową misję. Mrówczą pracą zmienialiśmy hektary jałowej ziemi w żyzne boiska. Nie mogły nas powstrzymać problemy z zaopatrzeniem w materiały budowlane i akcesoria sportowe, a tym bardziej przepisy bezpieczeństwa i higieny pracy. Bramki stawialiśmy z kamienia, z desek, a na niektórych arenach i ciągi ławek lub betonowych schodów służyły jako linie boczne i końcowe boiska. Niestraszne były nam kontuzje wynikające z kontaktu z elementami ostrymi – w tamtych czasach ciało dziesięciolatka goiło się szybciej niż psa. Było nas tak wielu, a żar do tworzenia futbolowych dzieł tak palił, że każda ulica, każdy blok i prawie każda 11 klatka schodowa miała swoje, własnymi rękami wystawione estadio. Obowiązki misyjne wypełnialiśmy z metodyczną regularnością, ubijając nawierzchnie nowych boisk w dni robocze na krótkich i długich przerwach, między obiadem a zmrokiem, a w soboty zaczynając szychtę tuż po śniadaniu. W niedziele dominowały zajęcia teoretyczne”.

 

Grzegorz Olszański

Utwór napisany przez Urzędnika Ministerstwa Kultury

w ramach finansowanego przez Unię szkolenia creative writing

 

Z głębokim żalem zawiadamiamy,

że przedstawiony przez Pana wniosek

(choć frapujący i doprawdy ważki)

nie spełnia wymaganych przez nas

 

wymogów formalnych. Co więcej,

urąga on elementarnym zasadom

kultury, na której straży stać nam

przyszło (tak nam dopomóż Bóg!).

 

Czy zna Pan (pan) słowo „proszę”?

A „błagam”? Jeśli tak, to proszę

używać ich częściej. Potęga smaku

 

(na którą się pan powołuje)

nie w smak tu nikomu. Pokój z Panem

i z Pana pokojem. Data. Miejsce.

 

Z poważaniem: nieczytelny podpis.

Powrót