fragment pracy Niki

Nika Porc KARTINKI

Galeria Engram do 3 grudnia 2023
Kuratorzy: Adrian Babis i Katarzyna Łata

Wernisaż: 19 października, godz. 18.00

Nika Porc o pracach z cyklu „Wesołyje kartinki”:

„Wesołyje kartinki (Wesołe obrazki)” to cykl prac malarskich, dla których jako materiał wyjściowy posłużyły mi znalezione w mediach, fotografie z pierwszych 150 dni wojny na Ukrainie. Zarówno zdjęcia amatorskie, reporterskie jak i generowane cyfrowo fotografie satelitarne z pola walki. 

Bardzo szybko zdałam sobie sprawę, że budując w ten sposób cykl, muszę skonfrontować się z kilkoma problemami pozamalarskimi. Od pierwszych dni wojny a zarazem pierwszych dni pracy nad obrazami, zadawałam sobie pytania, dotyczące możliwości obiektywnego przedstawienia konfliktu. Jedyny dostępny mi materiał reporterski pochodził ze strony ukraińskiej i sojuszniczej, a dostęp do stron rosyjskich był zablokowany. Mimo tego, że jasny był cel blokowania propagandy agresora, to sam fakt prewencyjnej cenzury powodował oczywisty konflikt między możliwie prawdziwym (z mojej perspektywy) obrazem konfliktu wojennego, jego obrazowaniem a informacjami podawanymi przez media. Za każdym razem wybierana przeze mnie fotografia była przecież tylko obrazem zapośredniczonym; sposobem w jaki „ktoś inny” widział i utrwalił na zdjęciu rzeczywistość.

Tytuł jednej z prac - będący równocześnie tytułem cyklu i wystawy -  to mój przewrotny sposób udzielenia głosu także stronie rosyjskiej. „Wesołyje kartinki”, to ukazujące się od kilkudziesięciu lat czasopismo dla dzieci, kiedyś bardzo popularne w całym bloku sowieckim. Była to gazetka, która ”z wierzchu” w formie kolorowych obrazków pokazywała przygody sympatycznych bohaterów a „pod spodem” była swoistym rodzajem tuby indoktrynacyjnej. Wychowywała małych obywateli CCCP i bratnich narodów. Posłużyłam się słynnym logotypem tego pisma, lekko zmodyfikowanym względem oryginału, czyniąc z niego obraz-szyld, otwierający wystawę. Myślę, że wielu dzisiejszych dowódców rosyjskich było kiedyś adresatami tej gazetki. 

Jednym z zabiegów formalnych użytych w projekcie było odwrócenie skali. Założyłam, że manipulując wielkością obrazu zyskam postulowany sposób odbioru danego płótna przez widza. Np. obrazy generowane komputerowo w technologii Maxar , wyobrażam sobie, że oglądane są przez operatorów wojennych na niewielkich ekranach sprzętu wojskowego. Pokazałam je jednak jak duże pejzaże, na większych płótnach („Scytowie wg. Błoka”, „Początek końca”, „500+”, „Czerniak”). Widziane z powietrza, okiem kamery, miejsca zgrupowań wojsk były równocześnie niepokojące, i nieodparcie pociągające wizualnie. 

„Obrazy śmierci” postanowiłam, namalować na płótnach małych formatów - wielkości papierowych odbitek fotograficznych. Wpojono mi szacunek dla ludzkich zwłok. Wiedziałam z doświadczenia, że ludzie lubią śmierci przyglądać się z bliska (np. w miejscach tragicznych wypadków, pojawia się zawsze skupisko gapiów). Nad grobami bliskich stajemy pochyleni w zadumie. Chciałam spowodować podobne zachowanie u odbiorców moich prac. Byłam zszokowana, że takie zdjęcia (jak np. to które posłużyło do namalowania obrazu pt. „Przedwiośnie”) w ogóle zamieszczono w sieci, na stronach poważnych portali informujących o wojnie. Zdawało mi się, że takie ujęcia ze względu na niestosowność i dyrastyczność nie są dopuszczane do publikacji. 

Dzięki manipulacji wielkością płócien, zachowałam rzeczywistą odległość widza od danego przedstawienia. Maxary należy oglądać z dystansu, a do obrazów śmierci trzeba się zbliżyć. 

Kolor niebieski użyty jako kolor martwego ciała, jest elementem obecnym w całym projekcie. Pojawia się w obrazach: „Chłopaki”, „Przedwiośnie”, „Inaczej, tak samo…”, „Intrukcja”.  Jest to kolor śmierci. Gdy czwartego dnia wojny znalazłam zdjęcie ciał w rowie - wykorzystane do powstania obrazu „Chłopaki”,  jego kompozycja (wykoślawione ciała, układ postaci, elementy błękitu) przypomniały mi cykl „Rozstrzelania” Wróblewskiego. Postanowiłam kontynuować tę symbolikę obrazowania. Zaniebieszczanie ciał, pozwoliło mi zdystansować się od palącego dylematu: czy wolno malować cudze zwłoki? 
Cytatów w tej serii jest więcej …

Tę samą rolę co „Wesołe Obrazki” odgrywa także ilustracja muzyczna towarzysząca obrazom. Rodzaj słuchowiska muzycznego zmiksowanego na bazie piosenki „Pustʹ wsiegda budiet sonce” („Zawsze niech będzie słońce”), wykonanej po raz pierwszy w 1962 roku przez Tamarę Miansarową. Optymistyczne życzenie, pełne pacyfizmu wyrażone w refrenie utworu pokrywa się z tytułem obrazu kończącego serię. Paradoksem jest fakt, że w dzieciństwie, większość rosyjskiego dowództwa śpiewała tę piosenkę z pełnym zaangażowaniem i wiarą.

Płótno „Zawsze niech będzie słońce” jest puentą wystawy i równocześnie pytaniem. Stawiamy je sobie pełni nadziei, że jutro przyniesie to, co dobre. Trudno jednak pominąć fakt,  że stoimy na zgliszczach.