Rok pod znakiem teatru
Zmiany, zmiany. I powroty do wcześniejszych idei. Tak krótko dałoby się podsumować pomysł na XIX edycję Festiwalu Sztuki Reżyserskiej „Interpretacje”. Mogliśmy, przynajmniej częściowo, dowiedzieć o tym na konferencji prasowej, która odbyła się dokładnie miesiąc temu w Strefie Centralnej. Serię powrotów rozpoczyna wznowienie festiwalowej struktury: dwa spektakle mistrzowskie i pięć przedstawień konkursowych. Dla nas najważniejsze jest to – mówił dyrektor artystyczny podczas konferencji – jak najmłodsze pokolenie definiuje współczesną rzeczywistość. Oni są ukształtowani w inny sposób, posługują się inną ikonografią i metodologią, i mają o wiele ciekawszą wrażliwość świata niż starsi twórcy. Wypracowali swój własny język sceniczny, znaleźli i współtworzyli swojego odbiorcę, zajmują się problematyką, która ich dotyczy i jest dla nich niezwykle ważna. W ten sposób wytworzyła się w polskiej przestrzeni kultury (nie tylko teatralnej) bardzo ciekawa przestrzeń dyskusji, nierzadko dyskusji żarliwej, a nawet agresywnej. Co, chciałbym dodać, jest najlepszym dowodem na to, że ta aktywność i te działania w teatrze dotykają problemów naprawdę trudnych i ważnych. Zasadniczych dla naszej historii i tożsamości.
Dalej: szczęśliwie dla nas, widzów, powrócił Jędrzej Piaskowski. Jego „Versus” co prawda nie zgarnął w 2016 roku Lauru Konrada – zdobył ją Janusz Opryński za inscenizację głośnej powieści Jonathana Littella – ale swoją kameralną i precyzyjną historią o rozpadzie związku wg Rodriga Garcii zyskał entuzjazm publiczności. I może przekonał wielu nieprzekonanych do zmiany warty w teatrze instytucjonalnym. Zwłaszcza, kiedy ta zmiana budzi tyle emocji i kontrowersji. Kolejny zaliczony i udany powrót nastąpił w przypadku Krzysztofa Warlikowskiego (pierwszy pokaz mistrzowski). Po latach od wybitnego „Kruma” reżyser wziął się znowu za Hanocha Levina, dokładnie za „Pakujemy manatki” (które specjalnie w tym celu przełożył Jacek Poniedziałek) i znowu zrobił spektakl znakomity.
Najważniejszą zmianą, pociągającą za sobą szereg kluczowych „reform” programu Interpretacji, było pojawienie się Ingmara Villquista na miejscu Katarzyny Janowskiej. To znaczy na miejscu dyrektora artystycznego festiwalu. Zyskaliśmy bardzo rozbudowany „obszar” wydarzeń towarzyszących, podporządkowanych przewodniej idei Interpretacji, czyli namysłowi nad pojęciem/zjawiskiem/procesem reżyserii (nie tylko w dziedzinie teatralnej), a także – chociaż koncepcja nie zyskała oficjalnego priorytetu tak jak „przemoc” podczas Interpretacji w 2016 roku – zjawisku manipulacji. Villquist wspomniał o tym w trakcie konferencji niejako mimochodem, podczas zapowiadania kolejnych spektakli startujących w konkursie nie powracał już do istnienia „tematu kluczowego”. A szkoda – widać przecież bardzo wyraźnie, w jaki sposób manipulacja (czy to emocjonalna, historyczna czy socjotechniczna) wyodrębnia się spośród innych tematów i organizuje strukturę dramatyczną. Myślę, że dla widzów stanowiłoby to pożyteczne narzędzie interpretacyjne/porządkujące.
Na dobrą sprawę program szczelnie wypełnia każdy z siedmiu dni festiwalu. Dla studentów i miłośników słuchowisk radiowych, filmów fabularnych i dokumentalnych lub inscenizacji Teatru TV przygotowane zostały sale projekcyjne i wykładowe Wydziału Radia i TV, główna część festiwalu, tak jak w 2016 roku, rozgrywa się na deskach Teatru Wyspiańskiego i Pałacu Młodzieży. Z tym że akurat dwa mistrzowskie spektakle (zmiana) rozegrane zostaną w Sali Widowiskowej Miasta Ogrodów. „Wyjeżdżamy” Krzysztofa Warlikowskiego ściągnął komplet widzów. Nie wątpię, że finałowe przedstawienie Grzegorza Jarzyny powtórzy rekord. CDN.