RE-KONSTRUKCJE
„Jesień już Panie, a ja nie mam domu” – brzmi słynny incipit wiersza Tkaczyszyna Dyckiego. Wers który się już zautonomizował i zatomizował i być może kiedyś trafi do słownika frazeologii. My cieszymy się, że poezja polska ma się gdzie schronić, ma dach nad głową, chociaż zarazem jest to szklany sufit, przez który ciężko się jej przebić.
Śląska Scena Literacka to zaledwie mikropęknięcie w tej strukturze, w październiku symfonicznie rozbija go razem z festiwalem „Przestrzeń słowa”. A za chwilę w Katowicach odbędzie się Festiwal Sztuk Kameralnych i Targi Książki, na których, jak zawsze będą tłumy. Co zrobić, żeby zainteresowanie książką „niedzielne” i monumentalne przełożyć na mikroskale? Żeby choć połowa odwiedzających targi zechciała przyjść na spotkanie z Esther Kinsy czy Stefanem Hertmansem? Żeby chociaż procent tej liczby wziął udział w dyskusji o poezji Magdaleny Bielskiej i Ilony Witkowskiej – nagradzanych wielokrotnie autorek z Wrocławia i Krakowa? Wiemy, że tradycyjne i sieciowe kanały informacji zawodzą, wiemy że brakuje jednolitej polityki kulturalnej na Śląsku. Wiemy, że polska edukacja nadal robi wszystko, żeby zniechęcić do poezji. Wiemy, że studenci polonistyki są ostatnią grupą osób, która pojawiłyby się na spotkaniach z literaturą. Akcje typu „nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka”, „Dobrze się myśli literaturą”, „Otwórz książkę, włącz myślenie” robią niezłe kariery w różnych grupach docelowych, mnożą się nam centra krytyczne w soszialach, ale to wszystko wysiłki niedostateczne.
Scena Literacka po raz drugi sięgnęła poza geograficzne i historyczne granice Górnego Śląska, chociaż Śląsk Cieszyński (to tam biją przecież poetyckie źródła twórczości Bielskiej), Wrocław i Sokołowsko ten akt transgresji nieco rozmywają i łagodzą.
Na pierwszy rzut oka zestawienie ze sobą tak odmiennych strategii, poetyk, wrażliwości wydaje się nieco karkołomne. Ilona Witkowska, autorka czterech tomów poetyckich (w tym roku nakładem poznańskiego WBCiAK ukaże się piąty zbiór) od debiutanckiej „Splendida realta”, rozwija i doprecyzowuje formy poetyckiego minimalizmu. Magdalena Bielska opracowała własną metodę narracji, znajdując idealną harmonię między funkcjami poetyckimi a epickim oddechem. Jej wiersze to w zasadzie mikro-opowieści, uformowane i oszlifowane ze wszystkich stron. Można je czytać i rozumieć osobno, nikt nam nie broni również układać z tych puzzli większej całości – do czego rzecz jasna, autorka, nas między słowami zaprasza.
Autorki z nierównym dla poetyk zaangażowaniem sięgają po różne tradycje literackie; myślę tu zarówno o kontekstach poezji i prozy amerykańskiej i tradycjach romantycznych. Minimalizm spod znaku Charlesa Reznikoffa wydaje się oczywisty w poezji Witkowskiej. Ale również Magdalena Bielska nawiązuje do postmodernistów zza oceanu, pobrzmiewa również u niej Etgar Lee Masters z „Umarłymi ze Spoon River” (Bielska również tworzy swoistą antologię widm, nieraz bardziej materialnych niż stałe fizyczne, chociaż w odróżnieniu od Mastersa jest to liczba kameralna i niefikcyjna).
Tak jak w muzyce minimalizm Witkowskiej jest oparty na repetycjach (choć bez przesady), przy czym w powtórzeniach zachodzą różne procesy intonacyjne i znaczeniowe. Z Reznikoffem łączy ją przede wszystkim kontrast, jaki wytwarza się ze zderzenia tego, co fizyczne, zwyczajne, materialne z niewiadomą, niewyrażalnością, z tym co Witkacy nazywał poczuciem dziwności istnienia. W zwięzłej, krótkiej formie treści są maksymalnie skondensowane, wytwarza się w niej potężne napięcie znaczeniowe – to wszystko ma służyć wybijaniu nas, czytelników ze strefy komfortu, dekonstrukcji wyobraźni i systemów ukształtowanych przez kulturę, języki, symbole, „kumulacje dobrobytu”. Jeśli dochodzi tu do jakiejś re-konstrukcji, to nie ma ona charakteru modelowego. Witkowska zdaje się mówić: bądźmy nieufni, bądźmy krytyczni wobec współczesności; nic innego nie możemy już zrobić. W tym sensie poezję Witkowskiej można uznać za zaangażowaną, mieści się ona w granicach gatunkowych, chociaż zarazem odbiega od standardów. W jednym z wywiadów autorka powiedziała: moja poezja jest zaangażowana, ale raczej w małość i brak kontroli. Dodajmy również – w praktyki dekolonizacyjne. Chodzi o taki stosunek radykalnej dekolonizacji (przede wszystkim myślenia antropocentrycznego), który wytworzy nowy, empatyczny stosunek do życia z wszystkimi jego formami. Jeśli rewolucja to tylko na własny rachunek. Wszelkie zbiorowe formy są podejrzane i nigdy nie przyniosły nam prawdziwego wyzwolenia.
Wsparciem dla takiej biologicznej, nieantropocentrycznej synergii (rozumiemy już doskonale, że nasze istnienie jest powiązane z istnieniem zwierząt i roślin, ale również organizmów jednokomórkowych; to nieustająca równoległa wymiana) może być właśnie poezja, która angażuje również pozaintelektualne formy komunikacji – twierdzi Magdalena Bielska. W tej przestrzeni obie poetki i ich strategie znów się spotykają.
Autorka „Poradnika dla niedawno zmarłych” znacząco jednak rozszerza obszar – wpływów
i współdziałania – o elementy i związki, jakie zachodzą w świecie fizyki i chemii, na poziomie atomów, neutrin i kwarków, na poziomie grawitacji – która jak wiemy, przenika czas. Liniowość czasu jest złudzeniem, poezja zaś (i jej intuicyjność) posiada narzędzia, które umożliwiają wgląd
w to, co jest zasłonięte i zakryte. Uniwersum czasowe Bielskiej trochę przypomina sanatorium
dr Gotarda, gdzie reanimuje się czas, w którym spóźniają się z czasem, gdzie śmierci jeszcze nie doszły do skutku („po śmierci nastąpiło jeszcze kilka lat beztroski, zacierających się miękko granic”, „W brzuchu matki dziecko przypomniało sobie”), ale również umożliwia widzenie tego, co niedokonane – np. z perspektywy przyszłej archeologii, co nieodmiennie nadaje tym rozpoznaniom charakter katastroficzny. To widzenie poza-liniowe pozwala Bielskiej zarówno wejść do domu widm, w którym przebywają na tej samej zasadzie co żywi jak i dostrzec przypadkowość całego istnienia (to znów łączy twórczość obu poetek), któremu w nieustannie ponawianym akcie rozpaczy wciąż próbujemy nadać wartość i sens.
fot. A. Ławrywianiec
fot. A. Ławrywianiec















