Aneks
Aneks

Aneks

Wystawa fotografii

Zapraszamy do oglądania wystawy ponownie od 16 czerwca 2020.

Galeria czynna od wtorku do niedzieli w godzinach 11-19

Prosimy o zapoznanie się z zasadami bezpieczeństwa obowiązującymi zwiedzających >>> TUTAJ

 

Wojciech Beszterda

Włodzimierz Kowaliński

Zdzisław Mackiewicz

Piotr Spek

Stefan Wojnecki

Andrzej Zygmuntowicz

Kuratorzy wystawy: Wojciech Beszterda, Piotr Spek

Kiedy: 8 lutego - 18 czerwca 2020
Gdzie: Galeria Engram (parter siedziby Katowice Miasto Ogrodów, pl. Sejmu Śląskiego 2)

 

"Wystawa ANEKS jest prezentacją twórczości poszczególnych artystów, eksponowaną w formie zestawów fotografii. Autorzy  w swoich pracach odnoszą się do napotykanej rzeczywistości i ją na swój sposób (bardzo różnorodny) interpretują, tworząc współczesne, fotograficzne "aneksy" do zastanych realiów...                                                                                      
Na wystawie prezentujemy m.in.:  oryginale Duogramy z lat 60. XX w. (S. Wojnecki), współczesne interpretacje malarstwa i innych artefaktów (Beszterda, Kowaliński, Spek, Zygmuntowicz) czy współczesne ambrotypie.                                                                

Różne  postawy..., różne techniki..."

 

 

Autorska technika duogramów, stworzona przez Stefana Wojneckiego w połowie lat 60., która
w specyficzny sposób wiązała ze sobą dwa przedstawienia, wymuszała na odbiorcach nieustanny ruch; zmiana perspektywy oglądu prowadziła do nieustannych przekształceń ambiwalentnych obrazów, wykonanych przy użyciu filtrów soczewkowych. Dwa obrazy wykorzystane do stworzenia jednego duogramu przenikały się wzajemnie, nachodziły na siebie,
a widok dzieła ulegał ciągłym transformacjom. To dzięki temu przyzwyczajonemu do pojedynczego obrazu widzowi wydawać się mogło, że ogląda ich nieskończoność. Nestor poznańskiej szkoły fotograficznej dostrzegał w tym zarówno potencjał artystyczny, jak
i użytkowy, diagnozując reklamowe możliwości wynalezionej przez siebie techniki. Reklama kojarzy się nam współcześnie z nadprodukcją obrazów, wielością zdjęć i komunikatów, w których już sztuka pop-artu szukała inspiracji. W przestrzeni kultury wizualnej postmodernizmu, bo o nim tutaj mowa, dochodziło (i wciąż dochodzi) do wzajemnego przenikania się i nachodzenia na siebie przedstawień, nieustannych zapożyczeń formalnych i kompozycyjnych, a także do cytatów, pastiszów czy wręcz plagiatów możliwych właśnie dzięki mechanicznej reprodukcji. Podobnie jak w duogramach Wojneckiego, typowe dla postmodernizmu cechy – rozmycie, zachwianie czasu
i mnogość (a czasem nawet nadmiar) przedstawień, prowadzą zarazem do zatarcia oryginału, pierwotnego obrazu, przestającego pełnić funkcję wartościującą w sztuce. Dlatego też świadomie kopie, powtórzenia i zwielokrotnienia tak często wydarzały się w twórczości ostatnich kilkudziesięciu lat.

Prace z wystawy „Aneks” zdają się powstawać w odpowiedzi na szeroko rozumianą kwestię postmodernistycznego powtórzenia. Przyglądając się dziełom wspominanego już Wojneckiego, ale i Wojciecha Beszterdy, Włodzimierza Kowalińskiego, Zdzisława Mackiewicza, Piotra Speka
i Andrzeja Zygmuntowicza, zauważyć można przeróżne strategie reprodukowania, zwielokrotniania czy nawiązywania do dzieł dawnych. I tak na przykład w fotografiach Beszterdy, opierających się na dokumentacji rozstawionych na ziemi rzeźb (przede wszystkim głów) dochodzi do zarejestrowania dzieł innych (w tym wypadku nieokreślonych) artystów. Innymi słowy, zgodnie
z postmodernistyczną praktyką cudze prace stają się niejako materiałem, swoistym tworzywem, z którego fotograf kształtuje własne kompozycje, nadając rzeźbom zupełnie nowego kontekstu
i znaczenia. Choć pracom Kowalińskiego również bliskie jest kryterium powtórzenia, to jednak
w jego wypadku kluczowy wydaje się repertuar dawnych dzieł (przede wszystkim nowożytnego malarstwa), którego konwencje, kompozycje i charakterystyczne pozy stają się swoistą nakładką na współczesny akt fotograficzny. Co warte podkreślenia, w jego zdjęciach dochodzi do dodatkowych zwielokrotnień – momentami fotografie sprawiają bowiem wrażenie wielokrotnej ekspozycji lub efektu sandwich i przez to charakteryzują się przenikaniem nałożonych na siebie warstw. Do przeszłości i tradycji artystycznej – tym razem na poziomie technicznym – odwołuje się też Mackiewicz, którego zdjęcia powstały w powszechnej w XIX wieku technice mokrego kolodionu – monochromatycznego procesu cechującego się immanentną ambiwalencją. Wrażenie pozytywu lub negatywu wynika w jej przypadku z odpowiednio dobranego tła (białego lub czarnego) umieszczonego za szklaną kliszą, które wpłynąć może na zmianę tonalności obrazu. W pracach Mackiewicza zwielokrotnieniu ulega widoczna na zdjęciach postać, która – za sprawą umiejętnych zestawień osobnych ujęć – czasem sprawia wrażenie narcystycznego spoglądania na samą siebie, autokontemplacji, czy też specyficznego dialogu z samą sobą. O dialogu można mówić również w kontekście tryptyku Speka. Na trzech fotografiach dochodzi do zarejestrowania postaci, przyglądającej się abstrakcyjnym obrazom Marka Rothki. Choć każde z trzech ujęć wyraźnie różni się stosunkiem postaci wobec tła, to jednak niezmiennie zarejestrowane
na zdjęciach sylwetki kobiet (bądź ich fragmentów) ukazane są od tyłu, a zatem w pozach nawiązujących do postaci z malarstwa  romantycznego, w którym często dochodziło do analogicznej konfrontacji figury ludzkiej i pejzażu. W wypadku prac Speka w miejscu zajmowanym w obrazach Caspara Davida Friedricha przez krajobraz, odnajdujemy obraz będący przedmiotem kontemplacji, estetycznego doświadczenia i zarazem projekcją stanu wewnętrznego (duchowego) przeżywającej go postaci. O ile tryptyk Speka umiejętnie cytuje romantyzm, dekontekstualizując klasyczne już obrazy Rothki, to fotografie Zygmuntowicza inspirowane były wczesnymi dziełami Pabla Picassa. Właśnie z tej przyczyny medium fotografii, które zwykliśmy kojarzyć z realizmem
i dosłownością, zbliża się w nich do granic abstrakcji. Negatywowość poszczególnych kadrów utrudnia identyfikację przestrzeni i zawartości zdjęcia. Niewyraźny i niekonkretny negatyw rozumieć można w tym wypadku jako zanikającą matrycę, symbolizującą typowy dla postmodernizmu proces zaniku oryginału.

 Choć wszyscy fotografowie biorący udział w wystawie pracują w odniesieniu do przeszłości, dawnych obrazów, konwencji czy technik, to jednak zaproponowane przez nich rozwiązania prowadzą do skrajnie różnych i oryginalnych efektów. Stworzone w ten sposób spektrum dzieł staje się swoistym potwierdzeniem typowego dla postmodernizmu chaosu i wieloobrazowości
w otaczającej nas kulturze wizualnej.

 

Witold Kanicki

Powrót