ZANIKAJĄCY MIT

ZANIKAJĄCY MIT

Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje // Część 1

Wygląda to wszystko imponująco, chociaż temat arcypoważny i arcydotkliwy. Przyzwyczaiłem się do tego, że z rozmachem w tym kraju traktuje się sprawy poślednie, czy wręcz bez wagi i rangi, a tu proszę: jestem świadkiem zmasowanej akcji o charakterze teatralnym – wszakże mowa o XVIII Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje — uświadamiającym skalę problemu, jakim jest przemoc jako zjawisko, a zwłaszcza jako zjawisko stale i niebezpiecznie narastające w ostatnim czasie. 

 

Niemal jednocześnie startują dwa konkursy o Laur Konrada: konkurs główny oraz Młode Interpretacje – w sumie zobaczyliśmy 9 spektakli, ale to nie koniec, w bo w ramach wydarzeń towarzyszących przewidziano nowe przedstawienie Eweliny Marciniak – Leni Riefenstahl: Epizody Niepamięci (po świetnie przyjętej Morfinie według Szczepana Twardocha), Podopiecznych w reżyserii Pawła Miśkiewicza – jako występ mistrzowski, powtórkę przeglądu Interpretacji 360, dwa wydarzenia w Teatrze Lalki i Aktora Ateneum oraz eventy w ramach Reaktora Katowice 2016 (Projekt Łąka, Bytomska Gra Miejsca, cykl koncertów Elektroniczny Śląsk, wernisaż i spektakl „Monidła. Opowieści rodzin śląskich”, Audioksiążka w pudle 2 itd.) 


Nie da się tego ogarnąć. Nawet nie udaję, że będę próbował. Skupiam się wyłącznie na konkursie głównym, Leni Riefenstahl. Epizody niepamięci  czy Feinweinblein zdążę zobaczyć później, kiedy z tego nadmiaru wpadniemy w pustkę martwego sezonu. Gwoli ścisłości notuję jednak skalę i rozmach wydarzenia, nieporównywalny w żaden sposób z poprzednimi edycjami festiwalu. 

 

O tym, że problem przemocy jest poważny, nie dowiadujemy się wyłącznie ze wstępniaka Katarzyny Janowskiej – dyrektor artystycznej Interpretacji – zamieszczonego w festiwalowym katalogu. To doświadczenie, które dotyka wszystkich, tak w przestrzeni relacji społecznych jak prywatnej i intymnej. Jej skala nie tyle wydaje się być niedoszacowana, co wręcz bagatelizowana.

 

Pytanie zasadnicze brzmi, jaką rolę w tej sytuacji ma do odegrania teatr w sensie symbolicznym? W sensie dosłownym również. Co może zrobić teatr jako instytucja wciąż elitarna w sytuacji, kiedy spory potencjał społecznej agresji (sieć, ulice, media prawicowe) skierowany jest właśnie w elitarność i Przeciwko tej elitarności występuje? Pamiętamy niedawne protesty i medialną nagonkę przeciw wolności artystycznej wypowiedzi - Golgota Picnic w Teatrze Nowym w Poznaniu, Nasza przemoc, wasza przemoc w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, Biała siła, czarna pamięć w Białymstoku. A także polityków, którzy ze sceny teatralnej (gala Patriota roku) domagali się cenzurowania przedstawień teatralnych (sic!).

 

Co najciekawsze, najsilniejszy opór (graniczący wielokrotnie ze stosowaniem przemocy fizycznej i słownej) skierowany jest właśnie przeciw artystycznym próbom analizy zjawiska przemocy. Nie powinno nas to dziwić. Te analizy podważają bowiem jeden z fundamentalnych fantazmatów, na których opiera się nasza tożsamość narodowa. Mit ofiary. Ofiara może być tylko czysta. I niezawiniona. Nie inaczej. Reset polityki historycznej, jaką znamy i ustalenie nowego punktu zero (katastrofa smoleńska) służy właśnie odzyskaniu tego zanikającego mitu. Pociąga to za sobą szereg poważnych konsekwencji dla charakteru narodowej wspólnoty. Spektakl Piotra Ratajczaka próbuje przedstawić nie tylko obraz rozpadu więzi, ale odnosi się również do roli, jaką w konflikcie o przyszły kształt polityki i kultury (który jest konfliktem par excellence o wartości) powinien zająć teatr. Agata Duda-Gracz szuka genezy dzisiejszych zachowań przemocowych w patriarchalnej i folwarcznej mentalności. Janusz Opryński w adaptacji Łaskawych za Littellem (ale również Kerteszem) ów punkt zero umiejscawia w momencie Zagłady. Jędrzej Piaskowski w kameralnej sztuce Rodrigo Garcii skupia się na psychologii związku i uniwersalności zjawiska przemocy. 

Ale o tym już w następnej relacji. 

Radosław Kobierski

Grudzień 2016


Powrót